Konopie medyczne na świecie i w Polsce: prawo, przyszłość i praktyka (Q&A)
Konopie medyczne wchodzą dziś w nową fazę: z jednej strony coraz więcej państw legalizuje terapię i poszerza dostęp pacjentów, z drugiej – rośnie presja na twarde standardy jakości, dowody kliniczne i kontrolę dawkowania, zwłaszcza w przypadku THC. W tym artykule pokazujemy, jak różne modele regulacyjne (Kanada, USA, Europa) wpływają na bezpieczeństwo i koszty leczenia, dlaczego coraz częściej mówi się o systemie hybrydowym oraz jakie zmiany może przynieść najbliższa dekada: standaryzacja nowych kannabinoidów, nowoczesne formy podawania, medycyna spersonalizowana i cyfrowe monitorowanie terapii. Całość uzupełniają praktyczne odpowiedzi ekspertów na pytania kluczowe z perspektywy Polski — od interakcji CBD z lekami, przez pacjentów kardiologicznych, po zastosowania w psychiatrii i pediatrii.
- Systemy regulacyjne i modele międzynarodowe
- Prognozy na przyszłość
- Panel pytań i odpowiedzi
Systemy regulacyjne i modele międzynarodowe
Zobacz film, z którego dowiesz się, w których krajach stosowanie konopi medycznych jest legalne i łatwo dostępne, a gdzie dopiero tworzy się system większej dostępności takich terapii. I co mu sprzyja.
Modele stosowania konopi różnią się w zależności od kraju. W Kanadzie, gdzie program medyczny rozpoczęto w 2001 roku, a w 2018 zalegalizowano także użycie rekreacyjne, oba systemy funkcjonują równolegle. Pacjenci z zaleceniem lekarskim mogą kupować konopie od licencjonowanych producentów w formie suszu, olejków czy kapsułek, a nawet uprawiać rośliny na własny użytek. To jeden z najbardziej liberalnych modeli na świecie. W Stanach Zjednoczonych sytuacja jest bardziej złożona. Choć konopie pozostają nielegalne na poziomie federalnym, od 1996 roku (pierwsza była Kalifornia) wiele stanów dopuściło ich medyczne zastosowanie. FDA nie zajęła jednoznacznego stanowiska, a większość stanów wprowadziła własne regulacje. Pacjenci otrzymują specjalne pozwolenia i zaopatrują się w tzw. dyspensariach, które oferują szeroki wybór produktów, często bez odpowiedniej kontroli jakości czy rzetelnych etykiet. Brak jednolitych standardów i duża konkurencja powodują dezorientację pacjentów.
W Europie podejście jest znacznie bardziej konserwatywne. Wymaga się dowodów klinicznych i pełnej kontroli jakości. Regulacje nie są wspólne dla całej Unii: każdy kraj ustala własne zasady. W Polsce i Niemczech stosuje się recepturę apteczną, we Francji działa program pilotażowy, a w Danii, od siedmiu lat pełny program medyczny. Europejski model to większa ostrożność i ograniczony dostęp do terapii. Coraz częściej mówi się jednak o konieczności stworzenia systemu hybrydowego, który łączyłby szeroką dostępność konopi medycznych z rygorystyczną kontrolą jakości. W Kanadzie i w USA liberalne podejście do konopi doprowadziło do eksplozji innowacji oraz znaczącego obniżenia kosztów terapii. Wolny rynek zwiększył dostępność produktów konopnych i pobudził konkurencję, dzięki czemu powstało wiele nowych form – od olejków, po kapsułki i suplementy. Największe wyzwanie dotyczy jednak produktów zawierających THC. W przeciwieństwie do preparatów CBD, które mogą być bezpiecznie produkowane przez firmy farmaceutyczne i stosowane pod kontrolą lekarza, produkty z THC powinny podlegać ścisłym regulacjom. Ich użycie, nawet w celach rekreacyjnych, wymaga kontroli stężenia substancji czynnej i najlepiej, by były dostępne wyłącznie na receptę. Tylko wówczas użytkownicy mieliby zapewnione bezpieczeństwo i właściwe dawkowanie.
W Stanach Zjednoczonych rynek konopny jest dziś przesycony – obok leków funkcjonuje ogromna liczba suplementów i produktów rekreacyjnych, jak żelki czy cukierki z THC, często bez odpowiedniej kontroli jakości. To prowadzi do ryzyka stosowania zbyt niskich lub zbyt wysokich dawek. Dlatego coraz częściej mówi się o modelu hybrydowym – łączącym otwartość rynku z rygorami systemu medycznego. Pozwoliłby jednocześnie: poprawić jakość produktów, zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów i obniżyć koszty terapii.
W Europie coraz częściej zaostrza się wymagania dotyczące dowodów klinicznych. Autorytety medyczne w krajach UE podkreślają, że wciąż brakuje wystarczających danych, by rozszerzyć wskazania do stosowania konopi. To wyraźny kontrast wobec liberalnych modeli amerykańskiego i kanadyjskiego. Optymalnym rozwiązaniem byłoby znalezienie „złotego środka” – połączenie kontroli z edukacją, nie tylko wśród lekarzy, ale też pacjentów i farmaceutów. Szeroka oferta produktów konopnych nie musi być zagrożeniem, jeśli zapewni ją przemysł farmaceutyczny w ramach systemu aptecznego, gdzie pacjent ma dostęp do bezpiecznych preparatów, dopasowanych do jego potrzeb. W przypadku produktów zawierających THC konieczna jest jednak współpraca i kontrola dawek, bo ich zwiększanie może prowadzić do działań niepożądanych. Nie wszystkie formy konopi są odpowiednie dla każdego. Pacjenci z przewlekłymi chorobami płuc nie powinni stosować preparatów wziewnych, a osoby z alergiami mogą reagować nadwrażliwością na CBD. Dlatego terapia konopna powinna zaczynać się od małych dawek i być prowadzona stopniowo, pod opieką specjalisty.
Coraz częściej po konopie sięgają też osoby zdrowe – w celach rekreacyjnych, by poprawić sen czy jakość życia seksualnego. To jednak zupełnie inna sfera niż leczenie przewlekłych chorób. Właśnie pacjenci z takimi schorzeniami mogliby najbardziej skorzystać: konopie mogą ograniczać liczbę przyjmowanych leków i poprawiać jakość życia, co ma szczególne znaczenie w przypadku osób starszych. W USA medyczne konopie to jeden z najszybciej rozwijających się sektorów, szczególnie wśród seniorów. Stosuje się je głównie w celu ograniczenia politerapii, czyli jednoczesnego przyjmowania wielu leków. W amerykańskim systemie ochrony zdrowia, który generuje ogromne koszty, konopie pozwalają zastąpić część farmaceutyków i znacząco obniżyć wydatki na leczenie. Europa mogłaby z powodzeniem przyjąć podobną strategię, zwłaszcza w opiece paliatywnej, gdzie konopie bywają pomocne, kiedy inne środki zawodzą. W Polsce dodatkowym atutem jest ścisła kontrola jakości preparatów konopnych, co sprawia, że są one bezpieczne w stosowaniu.
Jak każdy lek, konopie niosą pewne ryzyko, jednak jest ono wyjątkowo niskie. Pomagają łagodzić ból, poprawiają sen i redukują lęk. To trzy kluczowe objawy towarzyszące większości chorób przewlekłych. Lekarze jednak rzadko pytają pacjentów o jakość snu czy poziom niepokoju, mimo że zaburzenia te często wynikają z przyjmowania leków. Pacjenci trafiający do lekarzy stosujących terapię konopną zazwyczaj mają za sobą wiele nieskutecznych prób leczenia. W takich przypadkach odmowa zastosowania konopi może być wręcz nieetyczna – ryzyko jest minimalne, a potencjalna korzyść ogromna. Najgorsze, co może się wydarzyć, to konieczność stopniowego zwiększania dawki, jeśli efekt terapeutyczny nie pojawi się od razu.
Prognozy na przyszłość
Obejrzyj film, gdzie dr Schmulewitz opowiada o tym, jak w najbliższej dekadzie zmieni się rynek konopi: skuteczniejsze leki konopne – będące elementem standardowej opieki zdrowotnej, nowe systemy ich podawania oraz wydajniejsze monitorowanie działania.
Najbliższa dekada może przynieść istotny przełom w badaniach nad konopiami. Naukowcy spodziewają się odkrycia nowych molekuł oraz receptorów w obrębie układu endokannabinoidowego (ECS). Dotychczasowe próby opracowania leków opartych na pojedynczych związkach chemicznych z konopi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, dlatego kierunek badań prawdopodobnie ulegnie zmianie. Coraz większe nadzieje wiąże się z peptydami – niewielkimi cząsteczkami endogennymi, które mogą pobudzać receptory endokannabinoidowe i wpływać, m.in. na hemoglobinę. To one mogą stać się podstawą nowej generacji leków, opartych nie na syntetycznych substancjach, lecz na związkach naturalnie występujących w organizmie.
Rozwój może dotyczyć także technik podawania konopi: badacze pracują nad nowymi metodami dostarczania substancji aktywnych, które zwiększą skuteczność terapii. W przyszłości prawdopodobnie zobaczymy również standaryzację ekstraktów nie tylko pod kątem THC i CBD, ale też mniej znanych kannabinoidów, jak: CBG, THCV czy inne związki o potencjale terapeutycznym. Dzięki temu powstaną precyzyjnie zdefiniowane produkty lecznicze, o potwierdzonej skuteczności i bezpieczeństwie.
Kolejnym kierunkiem rozwoju będzie medycyna spersonalizowana, szczególnie w zakresie diagnostyki i indywidualnego doboru terapii konopnych. Nowe rozwiązania pozwolą lepiej dopasować leczenie do potrzeb pacjenta oraz precyzyjniej monitorować możliwe interakcje między lekami. Trwają już prace nad nowymi systemami podawania leków: preparatami o przedłużonym uwalnianiu i długim czasie działania, które będzie można stosować, np. raz w miesiącu zamiast kilka razy dziennie. Równolegle rozwijane są nowoczesne inhalatory, umożliwiające precyzyjne dawkowanie substancji czynnych, podobnie jak w leczeniu astmy.
Duże znaczenie zyskają też cyfrowe platformy komunikacji między pacjentem a personelem medycznym. Umożliwią one zdalne monitorowanie terapii, kontrolę dawkowania i bieżącą ocenę efektów leczenia przez lekarzy i pielęgniarki. Dzięki temu poprawi się bezpieczeństwo stosowania konopi i skuteczność i dopasowanie terapii do indywidualnych potrzeb pacjenta. W najbliższych latach konopie prawdopodobnie staną się częścią standardowej opieki medycznej – nie jako „ostatnia deska ratunku”, lecz jako jedno z cennych narzędzi terapeutycznych, stosowanych w szpitalach i akceptowanych społecznie. Coraz częściej podkreśla się też potrzebę włączenia wiedzy o układzie endokannabinoidowym (ECS) do programów nauczania na uczelniach medycznych i farmaceutycznych, tak jak ma to miejsce w Izraelu. ECS, podobnie jak układ odpornościowy czy metaboliczny, jest kluczowym elementem funkcjonowania organizmu.
Badania pokazują, że kannabinoidy zawarte w konopiach mają unikalne właściwości – m.in. potrafią odwracać procesy związane z utratą gęstości kości i wspierać ich regenerację, co może mieć ogromne znaczenie w profilaktyce osteoporozy. Takie działanie wykazuje m.in. CBD. Co ciekawe, układ endokannabinoidowy można pobudzać również w sposób naturalny, jednym z takich stymulatorów jest oliwa z oliwek, co potwierdziły badania przeprowadzone na grupie kobiet w Grecji.
Największy przełom w badaniach nad konopiami może przynieść odkrycie nowych receptorów kannabinoidowych. Obecnie znamy dwa główne, jednak naukowcy coraz częściej obserwują, że układ endokannabinoidowy (ECS) oddziałuje także z innymi systemami organizmu: hormonalnym, metabolicznym, odpornościowym czy nerwowym. Badania pokazują, że konopie wpływają na hormony stresu, a ich działanie ma charakter dwukierunkowy. Wysokie dawki THC mogą hamować aktywność kortyzolu, natomiast jego prekursor, pregnenolon, jest uwalniany w odpowiedzi na THC i łagodzi jego działanie. To przykład złożonej współpracy między ECS a układami regulacyjnymi ciała. W przyszłości prawdopodobnie odkryjemy kolejne receptory oraz nowe związki aktywne. W samej roślinie i w ludzkim organizmie.
Nie bez powodu każdego dnia na świecie ukazuje się ponad 300 publikacji naukowych dotyczących konopi medycznych. To jedno z najbardziej dynamicznie rozwijających się pól badań, które wymaga otwartości naukowców, lekarzy i farmaceutów. Niezbędne są dalsze dowody naukowe, które pozwolą bezpiecznie przekładać odkrycia laboratoryjne na praktykę kliniczną.
Zmienia się również krajobraz regulacyjny. Przykładem jest Francja, kraj, który początkowo bardzo sceptycznie podchodził do konopi. W 2021 roku uruchomiono tam program pilotażowy, kilkakrotnie modyfikowany, a dziś Francja jako pierwsza w Europie przedłożyła Komisji Europejskiej pełną dokumentację w celu wprowadzenia uregulowanego systemu stosowania konopi medycznych. Dzięki temu może stać się liderem europejskiego rynku, a jej przykład prawdopodobnie zachęci inne kraje, w tym Polskę, do pójścia w jej ślady.
Panel pytań i odpowiedzi
Obejrzyj film i zobacz, jak dr Menieur i dr Schmulewitz odpowiadają na pytania uczestników konferencji, na temat praktycznych rad dotyczących stosowania konopi u polskich pacjentów.
Czy ma Pan doświadczenie w leczeniu konopiami chorób autoimmunologicznych, takich jak cukrzyca typu 1 lub zaburzenia tarczycy? A jeśli nie – czy taka terapia mogłaby być skuteczna?
Istnieją już rzeczywiste dane dotyczące stosowania konopi w wielu chorobach, również autoimmunologicznych. Liczne badania wskazują, że kannabinoidy mogą przynosić korzyści w tego typu zaburzeniach, ponieważ receptory CB2 obecne są we wszystkich komórkach układu odpornościowego. Ich aktywacja stabilizuje i wycisza reakcje immunologiczne, zapobiegając gwałtownym skokom aktywności obronnej organizmu. Konopie mogłyby zatem stanowić wsparcie w terapii chorób autoimmunologicznych, łagodząc objawy i stabilizując przebieg choroby. W przypadku cukrzycy typu 1 problemem pozostaje jednak zwykle późna diagnoza. W momencie rozpoznania zmiany chorobowe są już w dużej mierze nieodwracalne, dlatego konieczne jest włączenie insuliny i leczenia przyczynowego. Być może zastosowanie konopi na bardzo wczesnym etapie choroby mogłoby przynieść skuteczność terapeutyczną, jednak dotąd nie uzyskano wystarczających danych naukowych, które by to potwierdzały. Potrzebne są dalsze badania kliniczne, by ocenić realny potencjał konopi w leczeniu chorób autoimmunologicznych.
Z jakimi lekami nie należy łączyć CBD? Czy istnieją przeciwwskazania?
CBD może wchodzić w interakcje z niektórymi lekami i suplementami diety, choć ryzyko jest zwykle niewielkie. Wiadomo, że oddziałuje na eozynofile, komórki układu odpornościowego, które uwalniają cytokiny, dlatego u osób z alergiami warto zachować ostrożność i stosować niskie dawki CBD. Interakcje mogą występować nie tylko z lekami, lecz także z niektórymi suplementami i produktami spożywczymi, dlatego tu też zaleca się rozpoczynanie terapii od niskich dawek (np. 25 mg) i stopniowe ich zwiększanie, obserwując reakcję organizmu – zgodnie z zasadą „start low, go slow” (zaczynać od małych dawek i stopniowo je zwiększać). Znana jest też interakcja między CBD a suplementem PEA (palmitoiloetanoloamidem) – przy zbyt wysokich dawkach obu substancji może wystąpić tzw. efekt odwróconej litery „U”, czyli osłabienie skuteczności działania. Nie stanowi to jednak zagrożenia dla zdrowia, o ile dawki są kontrolowane.
Wciąż brakuje danych naukowych dotyczących interakcji pomiędzy kannabinoidami a lekami – podobnie jak w przypadku relacji leków z suplementami diety. Więcej uwagi wymaga natomiast THC, które może silniej wchodzić w reakcje z niektórymi substancjami farmakologicznymi i wymaga większej ostrożności w stosowaniu.
Czy CBD może wchodzić w interakcje z lekami przeciwzakrzepowymi, jak warfaryna, xarelto czy pradaxa?
Tak, ale ryzyko interakcji zależy głównie od dawki. CBD w dużych ilościach może wpływać na metabolizm wątrobowy, dlatego przy wysokich dawkach (powyżej 75 mg dziennie) należy zachować ostrożność – zwłaszcza w połączeniu z lekami metabolizowanymi przez wątrobę, takimi jak warfaryna czy inne leki przeciwzakrzepowe (np. xarelto, pradaxa). Przy niskich dawkach (około 25 mg) ryzyko interakcji jest znikome, nawet w przypadku jednoczesnego stosowania CBD i warfaryny. Warto jednak pamiętać, że CBD może zwiększać aktywność enzymów wątrobowych, dlatego każdą terapię dobrze jest rozpoczynać od minimalnych dawek i monitorować reakcję organizmu. Ciekawostką jest, że paracetamol – jeden z najczęściej stosowanych leków przeciwbólowych – jest w pewnym sensie prolekiem dla kannabinoidów, czyli działa w mechanizmie zbliżonym do endokannabinoidowego. Pokazuje to, że interakcje nie zawsze muszą być niebezpieczne, ale przy dużych dawkach CBD mogą pojawić się działania niepożądane, szczególnie w połączeniu z lekami metabolizowanymi przez wątrobę.
A jak jest z chorobami kardiologicznymi? Czy konopie są rzeczywiście niewskazane po operacjach serca, przy palpitacjach czy arytmii? Czy można je stosować przy niewydolności serca?
Jednym z efektów działania konopi jest obniżanie ciśnienia krwi, co u pacjentów kardiologicznych może stanowić potencjalne wyzwanie, zwłaszcza jeśli mają trudności z utrzymaniem jego stabilnego poziomu. Konopie generalnie uznaje się za bezpieczne w tej grupie chorych, choć ryzyko arytmii istnieje. Nie zaleca się ich bezpośrednio po operacjach serca, mimo że mogłyby wówczas przynieść ulgę, łagodząc niepokój czy epizody psychotyczne, które czasem pojawiają się po zabiegach. Nie jest to jednak jednoznaczne przeciwwskazanie do terapii konopiami. Kluczowa pozostaje zasada „start low, go slow” – zaczynać od niskich dawek i zwiększać je powoli, obserwując reakcję organizmu. Zasada ta dotyczy zresztą nie tylko konopi, ale wszystkich leków stosowanych u pacjentów z chorobami serca.
Jestem psychiatrą i mam trudność z łączeniem CBD z lekami, które przepisuję na co dzień. Pytam więc o wysoką zawartość THC w produktach konopnych – jak do tego podejść, skoro w Polsce dostępne są głównie susze o dużym stężeniu THC?
To bardzo ciekawe zagadnienie. Lekarz, który przedstawił mnie prof. Mechoulamowi, również był psychiatrą, więc mam do tego tematu osobisty stosunek. Istotnie, część psychiatrów jest sceptyczna wobec konopi, inni widzą w nich ogromny potencjał terapeutyczny. Uważam, że produkty CBD z niską zawartością THC mogą być bezpiecznie stosowane w psychiatrii i u dzieci, tak zresztą robi się w Izraelu, gdzie dostępne są wyłącznie preparaty typu broad spectrum (czyli zawierające śladowe ilości THC). Z doświadczenia wiemy, że niewielkie różnice w procesie produkcji, np. zmiana ilości terpenów, mogą wpływać na subiektywne odczucia pacjentów, choć nie są związane z samą zawartością THC. Niskie dawki THC, nawet u pacjentów psychiatrycznych, nie stanowią problemu. Uważam, że bezpieczna dawka to około 2,5 mg THC, przy niej nie obserwuje się działań niepożądanych. Kluczowe jest dokładne obliczenie zawartości THC w suszu i w produkcie końcowym. W Izraelu, a także w innych krajach, najlepsze efekty uzyskuje się, stosując preparaty full spectrum – CBD w połączeniu z THC, terpenami i flawonoidami. Takie produkty poszerzają tzw. okno terapeutyczne i pozwalają osiągnąć efekt przy mniejszych dawkach. W Polsce dostępne są głównie susze o wysokiej zawartości THC, ale receptura apteczna pozwala przygotować ekstrakty o różnych proporcjach, np. 1:1 CBD:THC, a nawet zminimalizować ilość THC zgodnie z zaleceniami lekarza.
Farmaceuta może więc sporządzić preparat o indywidualnym stężeniu, co stanowi ogromną zaletę polskiego systemu. To pozwala na bardzo precyzyjne dopasowanie leczenia, zgodne z zasadą „zaczynaj od małych dawek i obserwuj reakcję pacjenta”. Podobny model funkcjonuje w Niemczech, gdzie również dostępne są suplementy z CBD broad spectrum, pozbawione THC, ale zawierające terpeny i flawonoidy, które dają tzw. efekt anturażu. W terapii psychiatrycznej można rozpocząć od takich preparatów, podawanych przez 1-3 miesiące, a następnie stopniowo włączać ekstrakty z THC. Brakuje nam jedynie gotowych, standaryzowanych produktów końcowych, jak w Kanadzie, ale dużym atutem pozostaje bliska współpraca lekarza z farmaceutą, dzięki której można przygotować preparat dedykowany konkretnemu pacjentowi i jego potrzebom.
Komentarz dr Menieur: Przykład z praktyki: we Wrocławiu jedna ze specjalistek, zajmująca się opieką paliatywną, chciała stosować konopie u swoich pacjentów, wierząc w ich skuteczność, jednak potrzebowała preparatu w postaci czopków. Doradziliśmy jej, by przepisała je na receptę – np. z dawką 10 mg THC – a farmaceuta mógłby wykonać lek w recepturze aptecznej. Właśnie tak powinna wyglądać właściwa triada terapeutyczna: pacjent i jego potrzeby, lekarz jako lider terapii oraz farmaceuta jako wykonawca leku. Brak suszu o wysokiej zawartości CBD w Polsce wynika głównie z nieopłacalności produkcji, stąd popularność sklepów konopnych. Nie ma jednak pewności co do jakości sprzedawanych tam produktów – mogą one być zanieczyszczone pestycydami czy aflatoksynami. Dlatego, zamiast narzekać na brak dostępnych preparatów, warto korzystać z istniejących narzędzi: receptury aptecznej i współpracy z farmaceutą. Farmaceuta odgrywa tu kluczową rolę, podobnie jak lekarz, który powinien wiedzieć, jakie stężenie i jaki nośnik zastosować. Większość badań farmakokinetycznych prowadzona jest na oleju MCT lub oliwie z oliwek, natomiast w Polsce używa się najczęściej oleju rzepakowego, co ma wpływ na biodostępność i wchłanianie substancji czynnych. Nadal pozostaje wiele otwartych pytań, ale właśnie to jest istotą medycyny spersonalizowanej: współpraca pacjenta, lekarza i farmaceuty oraz gotowość do wdrażania innowacyjnych terapii. Układ endokannabinoidowy jest jednym z kluczowych systemów naszego organizmu – warto więc z niego świadomie korzystać i sprawdzać jego potencjał w praktyce.
Dr Schmulewitz: Ja sam zadam pytanie - czy warto zalecać stosowanie CBD bez recepty swoim pacjentom?
I odpowiem: tak, zaczynam z olejkiem CBD w małych dawkach i stopniowo je zwiększam. Potem, jeśli widzę, że pacjent dobrze reaguje na CBD, mogę powoli włączyć u niego małą dawkę THC i podawać w postaci suszu do waporyzacji, by uzyskać jeszcze lepsze efekty leczenia. Nigdy nie stosowałem innej postaci niż susz.
Dr Menieur dodaje : Niemieccy lekarze wypracowali bardzo ciekawą praktykę – łączą różne drogi podawania konopi. Pacjent może jednocześnie waporyzować susz i stosować olejek CBD, w zależności od rodzaju schorzenia i potrzeb terapeutycznych. Jeden z lekarzy zapytał mnie kiedyś, co by się stało, gdyby rozpocząć terapię od olejku CBD, aby ustabilizować tzw. ton endokannabinoidowy, a równocześnie przepisać czysty ekstrakt THC do waporyzacji. Uznałam, że to znakomite rozwiązanie. Farmakokinetyka obu preparatów jest zupełnie inna, różnią się tempem działania i momentem osiągania maksymalnego efektu. W przypadku pacjentów cierpiących na silny ból, którzy nie mogą czekać godzinę, aż zacznie działać olejek, waporyzacja ekstraktu o wysokim stężeniu THC (np. 85 proc.) przynosi niemal natychmiastową ulgę – już po jednym zaciągnięciu.
Jak jednak uniknąć efektu „haju”? Wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie olejku CBD godzinę lub dwie przed waporyzacją, albo w ciągu dnia równolegle. Dzięki temu można zrównoważyć działanie THC i uzyskać pełniejszy efekt terapeutyczny bez niepożądanego odurzenia. Takie podejście pozwala tworzyć skuteczne, zindywidualizowane kombinacje – nie tylko pomiędzy różnymi związkami (CBD i THC), ale także między ich odmiennymi postaciami farmaceutycznymi.
Dr Schmulewitz dodaje: niezwykle istotną kwestią jest tzw. ton endokannabinoidowy – czyli równowaga między receptorami a związkami endokannabinoidowymi w organizmie. To właśnie ten poziom decyduje o stabilności układu nerwowego i odpornościowego. Widać to wyraźnie np. podczas napadu padaczki: około 20 minut po ataku obserwuje się gwałtowny wzrost poziomu endokannabinoidów i liczby aktywnych receptorów. To właśnie ta obserwacja stała się punktem wyjścia do stosowania CBD w leczeniu padaczki. Nie po to, by reagować po ataku, lecz by zapobiegać jego wystąpieniu poprzez utrzymanie równowagi w układzie ECS. Jeśli uda się wcześniej zrównoważyć ton endokannabinoidowy, można ograniczyć ryzyko napadów, a nawet, stosując produkt zawierający THC, uzyskać podobny efekt terapeutyczny przy znacznie niższej dawce substancji czynnej.
Czy podczas stosowania olejku CBD mogą pojawić się sygnały ostrzegawcze? Rzeczywiście, mówi się, że CBD można stosować przy wielu różnych schorzeniach i że jest bezpieczne. Jednak kiedy nie wolno go nigdy stosować?
Określenie „nigdy” byłoby zbyt kategoryczne. Toksyczne działanie CBD na wątrobę obserwuje się dopiero przy bardzo wysokich dawkach – rzędu setek miligramów lub nawet gramów, czyli znacznie przekraczających te stosowane w codziennej praktyce lekarskiej. Mimo to, u pacjentów z chorobami wątroby, zwłaszcza z zapaleniem lub niewydolnością tego narządu, zaleca się szczególną ostrożność. Warto też pamiętać, że u osób cierpiących na alergie CBD może, choć rzadko ,zwiększać wrażliwość na niektóre alergeny. THC z kolei może nasilać objawy, jak pobudzenie czy szumy w uszach. Jednak generalnie nie ma bezwzględnych przeciwwskazań do stosowania CBD. Kluczowe jest odpowiednie dawkowanie, stopniowe wprowadzanie terapii i obserwacja reakcji pacjenta.
Dr Menieur dodaje: spotkaliśmy się, by rozmawiać o medycznych konopiach, ale nie sposób pominąć układu endokannabinoidowego, odkrytego w latach 80. XX wieku. Dziś wiemy, że istnieje ponad 20 różnych związków, które mogą pobudzać ECS – to substancje naśladujące działanie kannabinoidów, a więc pozwalające uzyskać podobny efekt terapeutyczny. Czy mógłby Pan powiedzieć o tym coś więcej? Wiem, że pracował Pan nad tym zagadnieniem wspólnie z prof. Mechoulamem. Czy to znaczy, że możemy wspierać funkcjonowanie naszego układu endokannabinoidowego także przy pomocy innych naturalnych substancji, uzupełniając w ten sposób terapię konopiami medycznymi?
Dr Schmulewitz: Tak, jednym z takich związków jest etanolamid PEA – suplement, który wzmacnia działanie kannabinoidów. Odkryto go w Czechach na przełomie lat 40. i 50. XX wieku podczas badań nad nowymi lekami. Dziś PEA jest dostępny w formie suplementu diety. Nie pobudza bezpośrednio receptorów kannabinoidowych, ale działa synergistycznie, wywołując tzw. efekt anturażu, czyli wzmacniając działanie innych substancji. Stosuje się go w różnych wskazaniach klinicznych. Innym związkiem, o którym wspominałem, jest pregnenolon – substancja, która potrafi osłabić działanie THC. Może być przydatna wtedy, gdy chcemy ograniczyć lub zrównoważyć ewentualne skutki uboczne związane z jego stosowaniem.
Dr Menieur komentuje: Celowo zadałam to pytanie, by podkreślić, że coraz wyraźniej widać możliwość stosowania mikrodawkowania konopi – podobnie jak w przypadku psychodelików, nad którymi również trwają intensywne badania. Dysponując związkami takimi jak PEA i pregnenolon, które działają synergistycznie z CBD, możemy obniżyć dawkę kannabidiolu, a mimo to uzyskać podobny efekt terapeutyczny. Czy zgodziłby się Pan z takim podejściem?
Dr Schmulewitz: Zdecydowanie tak. Istnieje wiele suplementów diety dostępnych w aptekach, które można stosować równolegle z konopiami, ponieważ wzmacniają ich działanie dzięki efektowi synergii. Przykładem jest mircen – terpen nadający aromat owocom mango – który potęguje działanie kannabinoidów. Istnieje cała grupa aktywnych związków pochodzenia roślinnego, które choć same nie są kannabinoidami, wykazują podobny efekt. Także składniki żywności czy procesy związane z sygnalizacją lipidową mogą wpływać na skuteczność konopi. Coraz więcej badań pokazuje, że odkrywamy na nowo bogaty świat leków botanicznych, roślinnych substancji o realnym działaniu terapeutycznym. W pewnym sensie wracamy do wiedzy, którą lekarze i farmaceuci posiadali od stuleci, a którą współczesna medycyna na pewien czas zapomniała. Teraz ponownie uczymy się korzystać z mądrości natury.
Dr Menieur dodaje: Warto wspomnieć, że pracowaliśmy również nad efektami synergii pomiędzy kannabinoidami a klasycznymi roślinami leczniczymi. W Stanach Zjednoczonych opracowaliśmy produkt łączący zrównoważone proporcje ekstraktów CBD i THC z dodatkiem lawendy, był rekomendowany przez lekarzy jako środek wspierający relaksację. Wszyscy wiemy, że lawenda działa uspokajająco. Stworzyliśmy też preparat o proporcji CBD do THC 1:1 z dodatkiem imbiru, przeznaczony do łagodzenia nudności. Imbir, choć jest przyprawą, ma również status leku, jego ekstrakty o wysokim stężeniu można wykonywać w recepturze aptecznej. W Europie działa Agencja Leków Ziołowych (HMPC), która opracowała monografie dla wszystkich zarejestrowanych leków roślinnych. Znajdują się w nich m.in. właśnie imbir, lawenda, melisa i kozłek lekarski, z dokładnie opisanymi wskazaniami i dawkowaniem. Te znane od pokoleń, „babcine” lekarstwa, dziś są ponownie badane, a ich działanie farmakologiczne, farmakokinetyka i farmakodynamika potwierdzane naukowo.
Konopie są obecnie w centrum uwagi firm farmaceutycznych, ale my staramy się wracać do natury, szukać synergii z innymi związkami roślinnymi, by nie stosować zbyt dużych dawek konopi medycznych. Coraz większe znaczenie mają również terpeny, substancje o własnych właściwościach farmakologicznych, które różnicują produkty konopne. Choć nie wszystkie efekty można jeszcze oficjalnie zgłosić bez badań klinicznych, farmaceuci wiedzą, jak z nimi pracować.
Receptura apteczna daje tu ogromne możliwości, bo można w niej przygotować leki o dowolnych proporcjach CBD, THC, terpenów czy ekstraktów z innych roślin. To duży atut polskiego systemu. Dlatego tak ważna jest współpraca lekarzy z farmaceutami przy tworzeniu galenicznych postaci leków. W opiece paliatywnej, na przykład, pacjentom cierpiącym z powodu bólu można przepisać czopki z THC, zaczynając od dawek 5–10 mg. Konopie znajdują też zastosowanie w dermatologii – np. w leczeniu łuszczycy przy pomocy maści z THC. Ostatecznie wszystko zależy od wiedzy i współpracy lekarzy, którzy przepisują leki, oraz farmaceutów, którzy je przygotowują.
Dr Schmulewitz dodaje: Wiele popularnych przypraw oddziałuje na układ ECS, wykazując wysokie powinowactwo do receptorów CB2, na przykład beta-kariofilen. To związki obecne w naszym pożywieniu i suplementach. Między jedzeniem a konopiami zachodzi wyraźna interakcja, podobnie jak między lekami a żywnością. Różnica polega jednak na tym, że w przypadku konopi – poza efektem psychotycznym, który budzi obawy zwłaszcza u dzieci – nie obserwuje się innych poważnych skutków ich stosowania. A nawet jeśli wystąpią, są odwracalne i nigdy nie prowadzą do zgonu.
Dr Menieur: Dodam, że dostępne w Polsce oleje CBD mają bardzo niskie stężenia – przeciwnie za granicą – to oznacza, że ich stosowanie jest bardzo bezpieczne.
Jak wyglądają Państwa doświadczenia w leczeniu tików i agresji u dzieci? Czy stosują Państwo wyłącznie preparaty z CBD, czy raczej w połączeniu z THC? W Polsce mamy bardzo wiele takich przypadków – dzieci z tikami, agresją, autyzmem.
Dr Schmulewitz: Z naszych doświadczeń wynika, że w przypadku tików, a zwłaszcza choroby Tourette’a, cięższej postaci tego zaburzenia, konieczne jest zastosowanie THC. W jednym z badań podawano połączenie THC z suplementem PEA. Zaczynaliśmy od 2,5 mg THC raz dziennie oraz 400 mg PEA dwa razy dziennie. Następnie zwiększyliśmy dawkę PEA do 800 mg. Ostatecznie większość dzieci dobrze reagowała już przy 5 mg THC, nieliczne wymagały 7,5 mg. Maksymalna dawka wynosiła 10 mg. W terapii stosowano kombinację CBD, THC i PEA. Oczywiście martwiliśmy się o bezpieczeństwo, chodziło przecież o dzieci, dlatego staraliśmy się utrzymać możliwie najniższe dawki THC. Wyniki tych badań zostały opublikowane w USA i Niemczech. Jeśli chodzi o protokół, gdy nie mamy dostępu do PEA – rekomendowałbym produkt zrównoważony, w proporcji CBD:THC 1:1. W przypadku tików należy zawsze zaczynać od niskiej dawki i powoli ją zwiększać.
W autyzmie prowadzone były zarówno badania z samym CBD, jak i z połączeniem CBD z THC. Dane anegdotyczne wskazują, że niskie dawki THC mogą działać korzystnie, ponieważ przy samym CBD szybko osiąga się tzw. efekt plateau (odwrócona krzywa U). Zaletą produktów zrównoważonych jest to, że pozwalają stosować wyższe dawki CBD bez utraty skuteczności. Dlatego zarówno w tikach, jak i w autyzmie, zalecałbym rozpoczęcie terapii od preparatu zrównoważonego, stopniowo zwiększając dawki obu związków.
Istnieją również niewielkie badania sugerujące, że produkty full spectrum mogą działać lepiej niż izolaty, choć dane te nie są jeszcze w pełni miarodajne. Ogólnie w każdym przypadku zaczynamy od suplementów z CBD, by wzmocnić ton układu endokannabinoidowego i dać organizmowi czas na adaptację. My w naszych badaniach włączaliśmy suplementację CBD (lub CBD z PEA) na dwa tygodnie przed rozpoczęciem terapii THC.
Wiem też, że w Polsce dostępna jest już możliwość pomiaru tzw. tonu endokannabinoidowego za pomocą prostego badania krwi, choć niewiele osób jeszcze o tym wie. To nasz kolejny projekt: opracowanie urządzenia diagnostycznego, które pozwoli ocenić wyjściowy poziom aktywności układu endokannabinoidowego u pacjenta.
Artykuł sponsorowany powstał przy współpracy ze specjalistami z Boiron. Artykuł nie stanowi porady medycznej, ani opinii farmaceuty lub dietetyka dostosowanej do indywidualnej sytuacji pytającego. Uzyskane informacje stanowią jedynie generalne zalecenia, które nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do stosowania określonej terapii, zmiany nawyków, dawkowania produktów leczniczych, itp. Przed podjęciem jakichkolwiek działań mających wpływ na życie, zdrowie lub samopoczucie należy skontaktować się z lekarzem lub innym specjalistą, w celu otrzymania zindywidualizowanej porady.




